poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 4

Od Autorek: Wreszcie moi kochani pojawił się ten, na kogo wszyscy czekali, a mianowicie nasz Horanek ;) Co tu dużo mówić? Mogło być lepiej, ale w miarę lubię ten rozdział, jest taki jakiś fajny xD Zachęcamy do wyrażania opinii, gdyż specjalnie po to umożliwiłam anonimom komentowanie.. so let's read this ;D Nie nudzę już.


Underneath

Zabierając ze sobą Maxa i Davida mogłam się spodziewać, że nie zaprowadzą mnie prosto do auli wykładowej. Kiedy byliśmy na górze, Max zaproponował zwiedzanie szkoły, nie bacząc na to, że byliśmy już praktycznie spóźnienia na zajęcia. Widocznie systematycznością nie grzeszył. Choć miałam drobne opory, to jednak się z nimi zgodziłam, sama do końca nie wiedząc czemu. Na pewno nie powalił mnie urok osobisty Maxa. Pal licho jedno spóźnienie, za to ze studiów nie wywalają. 

Na początku mi się podobało, ale kiedy zaciągnęli mnie do kolejnej, podobnej do poprzedniej, galerii, która oczywiście miała korytarze jak cała długość Nilu….. skapitulowałam i zaczęłam żałować, że nie poszłam na ten wykład od razu. Teraz musiałam czekać, aż chłopakom się zachce tam iść, bo nie wiedziałam gdzie się aula znajduje. Czas leciał nieubłaganie szybko, choć na razie mieliśmy i tak tylko 15 minut spóźnienia. 
- Max, możemy już wracać? – poprosiłam, łapiąc go za ramię. Miał taką minę, jakby chciał mnie zbyć, ale po chwili promiennie się uśmiechnął i zatrzymał Davida. 
- Jasne, jak bardzo chcesz. Nudzisz się?
- Nie, ale jednak to pierwszy dzień, wiesz, chciałabym co nieco się dowiedzieć. – wyjaśniłam, żeby ich nie urazić. – Było super, możecie mnie jeszcze oprowadzić, ale po wykładach, ok.?
- Dobrze…. Ale pod warunkiem, że się pościgamy do auli! – między nas wtrącił się David, który z chytrą miną objął mnie ramieniem. Wysunęłam się szybko, niechętnie się zgadzając. Lepsze to niż spędzanie kolejnych godzin na tych długaśnych korytarzach. 
Chłopcy jak to chłopcy, z ich chęcią rywalizacji i popisania się przed dziewczyną – szybko mi uciekli, bo na koturnach nie biega się wcale łatwo. Nie byłam zła, tylko że w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że chyba nie wiem, gdzie jestem i którędy mam dalej iść. Z zamiarem zadzwonienia po tych kawalarzy, wyciągnęłam z torby telefon, ale przy tym nie zauważyłam schodów i potknęłam się lekko. Nic mi się nie stało, ale z torby powypadały mi wszystkie rzeczy i książki. To już nawet mnie lekko wytrąciło z równowagi. Wściekła uklękłam, próbując wszystko pozbierać i układając w myślach karę dla Maxa i Davida. 
Głowę miałam spuszczoną, tak więc nie wiedziałam, że jest tu ktoś jeszcze. Zorientowałam się dopiero, gdy zobaczyłam, jak ten ktoś klęka koło mnie i pomaga mi składać rzeczy. Jego subtelne dłonie pojawiły się nagle i znikąd. Uniosłam głowę, praktycznie pewna, że to któryś z dwóch uciekinierów sobie o mnie przypomniał i już chciałam zacząć swoje żale, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Osobą tą był średniego wzrostu blondyn o przenikliwie niebieskich tęczówkach, co bardzo dobrze się uzupełniało. Jego nastroszone włosy układały się w delikatnego czuba, a czarne ubrania sprawiały, że wyglądał całkiem ładnie. No, może policzki miał trochę za bardzo zaokrąglone, jak u chomika, ale na swój sposób to było słodkie. 
- Nie martw się, pomogę Ci. – powiedział nieśmiało, rzucając mi zawstydzone spojrzenia spod przymkniętych powiek. – Wyglądałaś na trochę zagubioną, wiesz?
- Mmm, pewnie tak jest. – lekko wzruszyłam ramionami. – Nie wiem do końca co gdzie się znajduje.. 
- Pierwszy dzień?- uśmiechnął się ze zrozumieniem, ukazując mi błyszczący aparat na zęby. 
- Dokładnie tak. Mam teraz angielski i tyle wiem. – zachichotałam. 
- To tak samo jak ja. Jeśli się nie mylę, jesteś z profilu dziennikarskiego, tak?
- Tak. Ok, jak jesteś jasnowidzem, to chyba mam szczęście. – powiedziałam, nie mając pojęcia, skąd on to wie. 
- Nie pytaj skąd wiem, po prostu to moje moce….- uniósł ręce, zamykając oczy. Byłam ciekawa, co kombinuje ,ale po chwili wrócił do normalnej postawy i się roześmiał, tym razem głośno i szczerze. – Tak na serio, to wiem stąd, że moja grupa ma angielski dokładnie na tej godzinie z grupą dziennikarską. Duże prawdopodobieństwo. 
- Czekaj, wiem! Ty jesteś z muzycznego profilu. Tak, rany, mam szczęście, że cię znalazłam. – może głupio zabrzmiało, ale naprawdę się ucieszyłam, że znalazłam sposób na dotarcie do auli. Mój wybawca nie przestawał się uśmiechać. 
- Technicznie rzecz biorąc, to ja znalazłem ciebie. A w ogóle to jestem Niall. 
- Madeleine. Maddie albo Magda. – odpowiedziałam, podając mu rękę. Akurat zdążyliśmy zebrać wszystkie moje rzeczy, które starannie włożyłam do torby. 
- To co powiesz na to, żebyśmy poszli już na zajęcia Maddie? – zapytał Niall. Wiedziałam, że wybierze tę formę mego imienia, jak wszyscy Brytyjczycy. 
- Jasne. Tylko tak właściwie mamy spore spóźnienie…..
- Zdaj się na mnie, załatwię to. – powiedział, niedbałym tonem, jakby był bardzo pewny swego. I był, znałam ten ton. W tym momencie mnie olśniło. Nie miał powodu do obaw, jako członek sławnego zespołu. Profil szkoły muzycznej… One Direction. Przed oczami pokazał mi się obraz ze stołówki, kiedy to Niall i jego koledzy siedzieli przy swoim stoliku. Bingo. Nie zamierzałam pokazywać mu, że wiem kim jest, więc tylko skinęłam głową. 
Przez chwilę szliśmy w kompletnej ciszy, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że nie podziękowałam mu za pomoc jak należy. 
- Niall…..
- Tak?
- Dziękuję ci bardzo, za wszystko. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. Znaczy wiem, zabiłabym Maxa, ale najpierw musiałabym się dostać do auli. – odgarnęłam grzywkę z oczu.
- Nie ma za co, serio. Cieszę się, że się poznaliśmy. Okoliczności też nie były takie złe…. – dodał.
- Jak dla ciebie. Nie zaliczyłeś gleby na schodach, panie mądry. – prychnęłam, poprawiając torebkę i sweter. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do Sali. 
- Może nie, ale ratowanie dziewczyn na schodach to moja specjalność, jakem Horan, Niall Horan. – wydeklamował a la Bond. 
- Dobra, Horan. Wchodź. 
Czułam, że mogę mu zaufać. Wszedł pierwszy, oglądając się szybko na mnie. Uderzył mnie gwałtowny podmuch ciepłego powietrza z auli, które było naprawdę rozgrzane w porównaniu z chłodnym klimatem korytarzy. Kobieta w szarym garniturku, stojąca za katedrą zlustrowała nas bystro zza swoich prostokątnych okularów, ale blondyn zachował zimną krew.
- Przepraszamy za spóźnienie, pani Halle. – odezwał się uprzejmym głosem, podlizującego się uczniaka. – Zgubiłem podręcznik i koleżanka pomagała mi go szukać właśnie. – na dowód prawdomówności uniósł jedną z moich książek. A to cwaniak. Już wiedziałam, czemu tak chciał ją trzymać. 
Profesorka zmierzyła mnie wzrokiem, ale po chwili tylko dała nam znak, żebyśmy zajęli miejsca i nie przeszkadzali w wykładzie. Jej twarz złagodniała, kiedy patrzyła na mojego towarzysza. 
- Dobrze, Niall. Siadajcie, zaczynamy już ćwiczenia, skoro jesteśmy w komplecie. Grammar and vocabulary, page 130. – dodała już urzędowym tonem, siadając za biurkiem i czekając aż wszyscy się zorganizują. – Albo zróbcie w parach, zaraz sprawdzimy. 
Wsunęliśmy się z blondynem w rząd ławek. Zdałam sobie sprawę, że wszystkie dziewczyny patrzą na mnie, jakbym zabiła im kogoś bliskiego. No, może z wyjątkiem Cathy, która miała spuszczoną głowę i na mnie nie patrzyła. Tak samo Max, który siedział obok niej. Ale on pewnie się wstydził, że mnie zostawili. W tej chwili chciałam tylko zapaść się pod ziemię, to nie było miłe uczucie. Do tego koło Cathy ulokowała się Tessa, tak więc nie miałam gdzie usiąść. Niall widząc moje spojrzenia, dotknął mojego ramienia. 
- Usiądziesz z nami? – zaproponował, wskazując głową na trzech chłopaków w ostatniej ławce. Udawali bardzo pochłoniętych wykonywanymi zadaniami, ale wiedziałam, że obserwują nas dyskretnie. Co mi pozostało? I co miałam do stracenia? Nic. 
- Ok. Powiedz, że jesteś dobry z gramatyki. 
- Zobaczy się. A jak coś, to ściągniemy od Zayna, obiecuję. – zachęcił. 
Poprowadził mnie w kierunku kolegów, a ja przełknęłam ślinę i starałam się nie patrzeć na zawistne spojrzenia dookoła. Jakoś będzie. Zajęłam szybko pierwsze miejsce z brzegu, gotowa do odwrotu, jakby co. Przywitałam się z chłopakami szybkim „cześć”, ale to tyle, nie patrzyłam na nich często. Otworzyłam natomiast książkę i zaczęłam rozwiązywać przykłady, na chwilę skupiając uwagę na czymś innym. „Ty to masz talent, Collins. Pierwszy dzień i jesteś taką sierotą, że teraz siedzisz w ławce z One Direction. Cała aula chce cię pewnie zabić. Brawo”. – powiedziałam do siebie, w końcu odrywając się od tekstu. 
Niall też już skończył i odwrócił się do mnie. 
- Nudy, co nie?
- Masakra. Powiedz, że tu się coś zaraz zacznie dziać, bo zasnę. – odszepnęłam. – Wszystkie zajęcia tak wyglądają? 
- Nie, na muzyce jest zupełnie inaczej. Ciekawiej, bo tam stawiają na twoją kreatywność. – odpowiedział z pasją słyszalną w głosie. 
- Szkoda, że nie mam muzyki. – westchnęłam. Naprawdę żałowałam, bo może mega talentu nie miałam, ale lubiłam coś tam sobie podśpiewywać od czasu do czasu. Wszyscy czworo od razu się cicho zaśmiali, i do tego bardzo synchronicznie, jakby mieli to wyćwiczone. 
- Dziennikarski, wiedziałem. – odezwał się w końcu odezwał się brunet o lśniących, ułożonych włosach i brązowych oczach, oraz ciemniejszej karnacji. Nie był murzynem, po prostu coś w stylu krajów arabskich. – Też przydatny zawód, no i związany z naszym. Jestem Zayn. Ten to Liam…- chłopak o orzechowych oczach, ciemnych blond włosach i miłej twarzy podał mi rękę. – A ten oto loczuś to Harry. – wskazał na ostatniego, siedzącego najdalej ode mnie. Wydawał mi się najmłodszy, pewnie było to złudzenie spowodowane ilością loczków, okalających jego twarz. Oczy miał w bladym odcieniu zieleni. - A Niall to Niall. 
- No, dzięki, jestem tu! – oburzył się blondyn. – Tak się staram na tych lekcjach, pomagam wam, piszę teksty, wszystko po to, żeby usłyszeć że Niall to Niall. ! 
- No, już księżniczko, don’ t worry. – pocieszył go Liam. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. 
- Ej, ma ktoś z was tą głupią gramatykę, ćwiczenie szóste.? – zapytał nagle Harry. Zdziwiłam się, słysząc że jego głos był męski i głęboki, nieadekwatnie do wyglądu. Moim zdaniem było w nim coś dziecinnego, gdy nerwowo przegryzał ołówek, pochylony nad książką. 
- Masz. – zlitowałam się i podałam mu moje zadania. – Powinno być dobrze. Ale następnym razem ja zrzynam od ciebie, kotku. – mrugnęłam do niego porozumiewawczo. 
- Spoko, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Dla mnie to czarna magia, to co teraz mamy. – Harry był w niebie, że nie musiał sam się głowić nad zadaniami, widziałam to. Zaśmiałam się cicho. Zayn zerkał, czy profesorka nie nadchodzi, a Niall oparł się na łokciu i na mnie spojrzał. 
- Maddie, muszę zapytać… wiesz kim jesteśmy? Nie bierz mnie za bufona, po prostu jestem ciekawy. – wyznał szczerze. Wiedziałam, że któryś z nich o to zapyta, prędzej czy później.
- Wiem, drogi Horanie z One Direction. – pokazałam mu język i zaczęłam bawić się długopisem. – Ale was rozczaruję, nie znam waszych piosenek, nie jestem fanką, Cathy mi was pokazała na śniadaniu. 
- Nie czuję się rozczarowany. – przyznał – Cathy?
- Koleżanka, ta co na nią patrzyłam. – wyjaśniłam. – Założę się, że umiera z ciekawości, co ja tu z tobą robię. 
- Powiesz?
- Wiesz, jak nie chcę to nie mówię. A nie zamierzam się chwalić swoją słabą koordynacją. Nie mówię dużo. – pozwoliłam, żeby tajemniczy uśmiech wstąpił mi na usta.
- To dobrze. Bo wiesz…. Z zasady tego nikomu nie mówimy, ale ciężko nam momentami z tym brakiem prywatności. – dodał, a ja kiwnęłam głową. 
- Wiem. Dlatego nic nie powiem. Ok., weźmy się do roboty, bo nas Halle weźmie do tablicy, a ja ani Harry nie jesteśmy na to gotowi, nie Curly? 
- Nie strasz….- jęknął zapytany, półleżąc na ławce. 
- A skończyłeś przepisywać?
- Ta, już…. – z olśniewającym uśmiechem oddał mi książkę. – Lubię cię. Ty chociaż dajesz mi przepisać, nie to co ci nieczuli mężczyźni. – udał obrażonego na kolegów. To było słodkie. Nie wiedziałam już, co myśleć. Bo… kurczę, polubiłam ich. Ale niestety lekcja skończyła się szybciej niż myślałam.

1 komentarz:

  1. Super rozdział ;) Czekam na kolejne, lubię tego Nialla ^^

    OdpowiedzUsuń