piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 5

Od Autorek: Woww... Dawno nie pisałam żadnego tekstu typu "od autorek". To bardzo mobilizujące. No wiecie... leżysz sobie rano na łóżku i taka mała sprawa wciąż cię dręczy "Muszę wstawić notkę na bloga, muszę wstawić notkę na bloga, muszę..." och, jak to stresuje, a jakby było mało, moja kochana Mad wciąż wypytuje "dodałaś? dodałaś?" A więc tak, dodałam notkę, możesz sobie teraz wstawić koleiny rozdział. Zapraszam do przeczytania ;) !!

muzunia na dzisiejszy rozdział jest wpisana tutaj ;)
Nie spieszyło mi się, pomimo tego, że zajęcia dobiegły końca i trzeba było iść na następne w kolejności. Wolno się pakowałam, choć wiedziałam, że Cathy czatuje na mnie na korytarzu, żeby wyciągnąć jak najwięcej szczegółów mojej nagłej znajomości z One Direction. A może to właśnie było powodem, dla którego się tak ociągałam. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowy o tym, tym bardziej z kimś tak dociekliwym, jak Cathy. Mając nadzieję, że jakoś uda mi się ją zgubić, zarzuciłam torbę na ramię i zamierzałam odejść, ale Niall z Harrym mnie zatrzymali. Blondyn złapał mnie za ramię.
- Nie tak szybko, mi się nie wywiniesz. – zażartował znów. – Właściwie mamy do ciebie pytanie. No i…
- No to śmiało, co się tak czaicie? – przysiadłam jeszcze na chwilę na ławce, bo nie zapowiadało się , że szybko mnie zostawią. Nie było mi z tego powodu smutno, bynajmniej. – Chłopaki, zaraz mam dziennikarstwo, a nie chcę znowu zaliczyć spóźnienia, bo tam mnie nie uratujecie. – przypomniałam.
- No jasne, rozumiemy. – uśmiechnął się loczek, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. – Jesteś dobra z tego co mamy na angielskim. Dałabyś mi korepetycje? I przy okazji innym powtórkę? Jedyny Zayn sobie z tym radzi, ale on już ma dość douczania nas. Przydałaby mu się pomoc, ja na przykład jestem bardzo oporny. – powiedział Harry z miną szczeniaczka.
- To weźmiesz nas? Prosimy….- dołączył się Liam, który pojawił się nie wiadomo skąd. Byłam pewna, że już opuścił aulę.
Trochę mnie zatkało, bo też ich prośba była…. Dość nietypowa, biorąc pod uwagę to, że to oni byli rodowitymi anglikami, a ja tylko się wyuczyłam. Śmiesznie wyglądali, kiedy tak patrzyli na mnie skupieni, jakby chodziło o coś śmiertelnie poważnego. Nie miałam serca im odmówić, choć naprawdę nie wiedziałam po co im nagle korki. A Zayn był naprawdę dobry, miałam okazję się o tym przekonać na zajęciach, jak w minutę zrobił 5 przekształceń perfectu na passive voice, co mi zajęłoby z 4 minuty co najmniej. Z lekkim uśmiechem zażenowania, zgodziłam się.
- No, dobrze, może być fajnie. Tylko nie obiecuję, że wszystko umiem, w końcu to nie mój język narodowy. – zastrzegłam, dobrze wiedząc, że i tak ich to nie zniechęci.
- Oj tam oj tam…. – Niall machnął ręką, jakby się wachlując – Bierzemy cię i już. To kiedy masz czas na pierwsze spotkanie?
- Wiecie, szczerze to nie pamiętam grafiku. Ale dam wam numer, to się zgadamy, może być?- zapytałam, obserwując jak usatysfakcjonowani kiwają głowami.
Pospiesznie wydarłam kartkę z notatnika i nabazgrałam z pamięci swój numer, moim koślawym pismem. Podałam ją Niallerowi. Pomachałam im na pożegnanie i zostawiłam tam, stojących obok siebie, z uniesionymi dłońmi. Niall ciągle ściskał kartkę.
Za drzwiami uśmiechnęłam się pod nosem, wiedziałam dobrze, że korepetycje były przykrywką. Tylko co oni kombinowali w takim razie? Nie zdążyłam się nad tym zastanowić, bo Cathy podbiegła do mnie w tempie godnym mistrzów.
- Hej. Powiesz mi, co tu jest grane? – zapytała. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jej głos brzmi szorstko. – Poderwałaś One Direction, nie wykręcisz się. – oczywiście na wstępie padły słowa, których nie chciałam usłyszeć.
- Och, proszę, nie teraz Cat…
- To było zabójcze, jak weszłaś z Niallem do auli, a wszyscy w jednym momencie na was… nawet Halle była zaskoczona, widziałaś jej minę? Taka stara, a na nich leci…- zakomunikowała mi. O tym szczerze mówiąc nie pomyślałam, analizując zachowanie nauczycielki, która mnie zbyła. No proszę… - A teraz wszyscy plotkują, Maddie! Co się stało? Mi możesz powiedzieć. – zakończyła Cathy, jej oczy aż błyszczały z ciekawości.
- Spóźnimy się, później. – odmawiałam, udając bardzo zabieganą, co według mnie nie było takie głupie. Próbowałam się wymigać, jasne, ale nie dała się nabrać.
- Później to będziesz zajęta, bo mamy matmę ze szkołą muzyczną! – dodała pretensjonalnie.
- Co? Matmę też? – musiałam przyznać, że ta wiadomość bardzo poprawiła mi humor, mimo zdziwienia. – To profil muzyczny, co oni…..?
- Czyli to oznacza, drogi ośle, że osobno mamy tylko jeden przedmiot. Chodzą z nami na wszystkie nasze wykłady, poza dziennikarstwem. Choć, według zasad, gdyby chcieli, to na to też mogą chodzić.
- Nie miałam pojęcia. – przyznałam. – W Polsce to wygląda zupełnie inaczej. Czekaj, czyli… skoro oni mogą chodzić na nasze dziennikarstwo, to my ……
- Możemy być na muzyce, zgadza się. Ale się nie łudź, kiedy są tam 1D, próby są zamknięte. Środki ostrożności, po niedawnych wydarzeniach. – dodała smutno.
- Coś się stało??
- Nic poza tym, że jakieś trzy wariatki się tam wbiły i prawie zgwałciły Harry’ ego. Przez te idiotki teraz nie mamy do nich wstępu. – dodała wściekle. – Mówię ci, te próby były świetne. Podobno na tamtej pamiętnej próbie byli w komplecie. Całe One Direction. I pomyśl, jak jakieś niemyślące dzieciaki zmarnowały okazję!
- No faktycznie…- potaknęłam, zastanawiając się nad słowem „w komplecie”. No tak, już prawie zapomniałam, że One Direction jakie znałam, nie jest kompletne. To mnie intrygowało, jak wszystkich pierwszorocznych, ale nie chciałam pytać chłopaków, nie teraz. Za mało się znaliśmy.
- To powiesz mi, jak ich poznałaś? – nalegała, podskakując obok.
- No, na lekcji, na angielskim. – westchnęłam, podrażniona.
- Nie ich, jako ich. Nialla, o to mi chodzi…. I o czym tyle mówiliście? Czekałam tu wieki na ciebie. Serio.
- O szkole, a o czym? – stwierdziłam beznamiętnie. Nie zamierzałam wspominać o ich nietypowej prośbie. Cat nie była głupia, wykorzystałaby okazję, na pewno. A obiecałam Niallowi dyskrecję. – Poznałam go na schodach, Matko Boska, po prostu pomógł mi pozbierać książki! – zakończyłam ostrzej, ale jej to nie zraziło.
- Ty , że ja na to nie wpadłam! Genialne! – wykrzyknęła.
- Co genialne?
- Twój patent jest genialny. Niewinna nowa w potrzebie, zmiękczyła serce Nialla. – przytuliła mnie szybko, jakbym właśnie powiedziała coś zbawiennego.
- Czy ty mi sugerujesz, że zrobiłam to specjalnie? O nie! Nie znam ich nawet, po cholerę miałabym ich podrywać, co?
- Nie wiem, …. Bo są tak przystojni, że nie możesz się powstrzymać?- podsunęła. Czasami niezwykle mnie irytowała, to był jeden z tych momentów.
- Nie. Stanowczo nie. Żaden nie jest w moim typie do twojej informacji, a teraz przestań z tymi oskarżeniami! Nic nie rozumiem….- wzruszyłam ramionami, zatrzymując się w połowie schodów.
- Ja nic nie mówię…. Tylko…. Myślisz, że mogę jeszcze próbować? – spytała. Walnęłam się w czoło otwartą dłonią, nie wiedząc czy się śmiać, czy na nią nawrzeszczeć. Żal mi było One Direction, jeśli ich wszystkie fanki tak się zachowywały. Ja bym nie wytrzymała.
- Niall lubi wybawiać dziewczyny z opresji, kto wie…. Tak mi powiedział. – westchnęłam. Cathy otworzyła szeroko usta, jakby nie rozumiejąc, ale tylko pokręciłam głową. – Koniec tematu i chodź! Naprawdę mam dość spóźnień.
Nie czekając na jej reakcję, odwróciłam się i odpisując na esemesa od mamy, ruszyłam pod salę, w której mieliśmy dziennikarstwo. Za dużo szumu wokół mnie… za dużo sprzeczności.

1 komentarz:

  1. Super!Od tej pory jestem Waszą czytelniczką:-) Czekam na następny rozdział<333

    OdpowiedzUsuń