Od Autorek: Tym razem zupełnie nie wiem o czym to jest, gdyż iż ponieważ... No po prostu nie pisałam tego, a pisała to moja kuzynka. Mad, chcesz coś powiedzieć? "No tylko tyle że niedługo Niall, ale nie tutaj :p" No widzicie!! Fajnie się zapowiada, co?! Pisała dla was Jo ;D !! A teraz czas na twórczość Mad xD .
I jak zwykle muzyczka... xD
Musiałam przyznać, że po wyjściu z windy zaczęłam się trochę bardziej
denerwować. No bo kto wie, co to za jedna, ta brytyjska współlokatorka.
Mogła być równie dobrze wykutą szarą myszką, co by mi odpowiadało, jak i
wredną ladacznicą, która przywłaszczyłaby sobie całą łazienkę i miała w
szafie setki kolorowych szpileczek na różne okazje. Nie daj Boże, gdyby
miała chłopaka którego przemycałaby do naszego pokoju, żeby „się
uczyć”. W takim układzie chyba jednak mogłabym spać w łazience, albo
robić awanturę.
Zdałam sobie sprawę, że znów poniosła mnie
wyobraźnia, z którą powinnam chyba pójść do psychiatry, bo takie rzeczy
mi często chodziły po głowie, że módlcie się moherowe babcie. Stanęłam
przed drzwiami, na których aż raziły w oczy złote litery 166. Nie
wspominając już o tym, że jakby wstawić za 1 – 6 to byłby ciekawy pokój.
Zapukałam i , słysząc zachęcające „Come in”, nacisnęłam klamkę. Moim
oczom ukazał się na szczęście dość normalny pokoik, z dwoma oknami, w
których wisiały bladoniebieskie firanki, pod kolor ścian, w trochę
ciemniejszym odcieniu błękitu. Dwa łóżka po przeciwnych stronach, dość
duża z pozoru drewniana szafa na ubrania – właściwie garderoba, z
lustrem obok. Tyle zdążyłam zauważyć, zanim pojawiła się przede mną
wysoka czarnowłosa studentka, ubrana w luźny modny sweter, wytarte
dżinsy i martensy. Ani śladu różu i chłopaka na horyzoncie, więc w miarę
usatysfakcjonowana, wyciągnęłam rękę.
- Hej, jestem….
-
Madeleine, wiem. – uśmiechnęła się. – Sorry, ale nie mogłam się doczekać
i powypytywałam o ciebie, a miła pani z recepcji była usłużna. –
dorzuciła bezpośrednio.- Jestem Catherine Redwood, ale mów mi Cathy, bo
nie znoszę tego pierwszego.
- Jasne. W sumie to mam na imię Magda,
ale zapewne nikt z was tego nie wypowie, więc zostanie Maddie. –
uścisnęłyśmy sobie ręce, po czym Cathy się odwróciła i wskazał na łóżko
po lewej stronie. – Wiem, że sobie przywłaszczyłam to po prawej, ale
byłam tak podekscytowana, że już wszystko rozrzuciłam, więc zostaje ci
to drugie.
- Nie ma sprawy, widzę, że się dogadamy co do kwestii
sprzątania pokoju. – powiedziałam, obserwując jak Cathy próbuje znaleźć
telefon na kupce rozwalonych ciuchów koło łóżka.
- Och, no tak…. Już posprzątam, jak dasz mi kilka minut. – schowała ręce za siebie.
-
Coś, ty, zostaw. Nie należę do pedantów, czy tym podobnych. –
odparłam, kładąc swoje rzeczy obok biurka i zdejmując kurtkę. Klapnęłam
na pościel i dopiero przy kontakcie z miękkim łóżkiem, zdałam sobie
sprawę, jaka jestem zmęczona.
- Ha, widzę, że też ci się podoba
łóżeczko. – zaśmiała się czarna, widząc moje wygibasy. -No, na to akurat
nie można narzekać, bo są wygodne. Łazienka trochę ciasna, ale do
wszystkiego idzie przywyknąć. Jestem tu od dwóch godzin, a już się czuję
jak na swoim, luz.
- Widzę właśnie. Masz rację, a ja tam z
przystosowywaniem się nie mam kłopotów. I nie narzekaj na łazienkę,
widziałam gorsze w swoim życiu.
- Powiedzmy, że wierzę, ale ja tam
lubię mieć dużo miejsca. – przewróciła oczami. – Co do reszty spraw, to
powiem ci, że nawet fajne są laski z roku, które poznałam. Miłe
towarzystwo to podstawa. A faceci…. Mmm, tu jest nieźle. – dodała z
rozmarzeniem, potrząsając głową.
- Coś konkretnego masz na myśli? – od razu rozpoznałam to spojrzenie.
-
Może, może. Na zajęciach zobaczysz, już ja o to zadbam. Pochodzę z
małego miasta, tam nie ma takiego wyboru, a ta szkoła jest wyjątkowo
udana, jeśli chodzi o przystojniaków, jak zdążyłam zauważyć.
- Cathy, nie zrozum mnie źle, ale jesteś tu dopiero kilka godzin. Jak ty zdążyłaś zrobić wywiad środowiskowy, co?
-
Ma się specjalne talenty, moja droga. Musisz zobaczyć na własne oczy,
co ci będę opowiadać. Tymczasem….- pociągnęła mnie do okna i usiadła na
szerokim parapecie, zmuszając do tego samego. – Muszę cię lepiej poznać,
nie sądzisz? Spędzimy szczęśliwe cztery lata w tej ciemnicy, mój
współwięźniu.
- Co za żarty, proszę cię. Ja czterech lat nie
przeżyję, to są STUDIA. – podkreśliłam, ze śmiechem. No, chociaż kontakt
załapałyśmy, to był powód do radości. Cathy wydała mi się bardzo
otwarta, a takie osoby lubiłam najbardziej i łatwo się do nich
przyzwyczajałam.
- Musisz przeżyć, nie cierpię zmieniać
współwięźniów, zawsze wtedy istnieje ryzyko dostania dupka z przydziału.
– podsumowała, wzruszając ramionami. – Tak miałam w internacie w
liceum, normalnie dziewczyna miała wypchanego pieska z którym spała.
Duże dziecko i tak dalej. To był koszmar. A u ciebie?
- No, nie
mieszkałam nigdy w internacie, miałam szkołę pod domem. – powiedziałam
zgodnie z prawdą. – Rodzicom zależało na budowaniu atmosfery rodzinnej,
znasz te teksty. Wspólne obiady niedzielne, wypady na zakupy, gotowanie.
- Fajnie miałaś, zazdroszczę.
-
Nie ma czego. To tylko pobożne życzenia, rzeczywistość wyglądała tak,
że jadłam pizze, chodziłam sama na zakupy i zostawałam na noc. Jedyne,
co było ok, to swoboda.
- No tak, u nas w Anglii jest podobnie,
tyle, że to rodzice po czasie chcą, żeby dziecko się usamodzielniło i
wiesz: kasa, coś tam jeszcze i leć dziecko. – zaśmiała się.
- A skąd dokładnie jesteś?
-
Północ kraju, jest prawie jak w Skandynawii, choć krajobrazy polecam. –
oznajmiła głosem niczym z reklamy biura podróży. Powstrzymałam śmiech. –
Tu jest nawet ciepło, że tak powiem.
- Mi nie za bardzo, nasz
klimat jest raczej ciepły. A tu ten deszcz….- pożaliłam się. – Ale to
nie tak, bo zimno mi nie przeszkadza, nie bierz mnie za jakąś ofiarę
losu .
- Spoko, wcale tak nie wyglądasz, ofiaro. – podsunęła, szturchając mnie.
-
A idź! – nie patrząc na to, że miałyśmy po 19 lat, wzięłam do ręki
poduszkę i kiedy koleżanka się nie spodziewała, z całej siły rzuciłam w
nią jasiek. Nie pozostała mi dłużna i swój pierwszy wieczór w Oksfordzie
spędziłam walcząc na poduszki w internacie. To nic, że trochę
zawartości poduszek, a w sumie może i połowa , leżało teraz na podłodze.
Zmęczone walką i podróżą, poszłyśmy spać około 3 rano, zapominając o
zajęciach dnia następnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz